niedziela, 17 listopada 2019

Zapomniane Imię

Zaginione Słowo

Cesarz Trajan (53-117) w dniu śmierci, 9 sierpnia roku 117, na swojego następcę wyznaczył Hadriana (76-138), który w latach 118-124 po Chr. odbudował w Rzymie na ruinach starszej świątyni, wzniesionej w 27 r. przed Chr. przez Agrypę, a zniszczonej przez ogień w roku 80 Panteon, który miał być poświęcony wszystkim bogom przeszłym, obecnym i przyszłym, w tym oczywiście i ubóstwionym cesarzom. 

Tenże sam Hadrian, przypomnijmy: sprawujący władzę cesarską od roku 117, na miejscu zburzonej świątyni jerozolimskiej w roku 136 po Chr. rozkazał wznieść świątynię dedykowaną bogu Jowiszowi Kapitolińskiemu, czyli Zeusowi, który dla chrześcijan był tożsamy z Szatanem, ostatecznie już profanując to miejsce i niejako symbolicznie i faktycznie zamykając okres starotestamentowy w dziejach świata. Cesarz podjął taką decyzję po powstaniu Szymona bar Kochby – Syna Gwiazdy, jakie miało miejsce w latach 132-135 po Chr. 

Od tego czasu żydzi nie mieli już żadnej nadziei na przywrócenie kultu świątynnego na sprofanowanym Wzgórzu Moria, gdzie miejsce Jahwe zajął Jowisz-Zeus-Szatan. 

A to, że Zeus był przez chrześcijan utożsamiany z Szatanem, wynika choćby z tekstu w formie listu, jaki zawarł św. Jan Apostoł w Apokalipsie, w rozdziale 2 wierszu 13. W liście owym, skierowanym do Kościoła w Pergamonie, stwierdza, że w tym właśnie mieście Szatan ma swój tron, a pisząc te słowa, musiał mieć na myśli, wielki ołtarz Zeusa tam zbudowany, ołtarz, który w XIX wieku przeniesiony został do Berlina i tu zrekonstruowany. W tym miejscu zapewne niejednemu z czytelników może przyjść na myśl pytanie: „Czy zatem to Berlin jest teraz ową stolicą Szatana?” Niechże już każdy sam się nad tym zastanawia. 

Co prawda już wcześniej Antioch I Epifanes w świątyni jerozolimskiej zakazał oddawania czci Bogu żydów, a na to miejsce wprowadził kult Baala, również tożsamego z Zeusem, któremu składano ofiary ze świń, niemniej ani miasta, ani samej świątyni nie zburzył i można je było później, po powstaniu Machabeuszy, rytualnie oczyścić. Tym razem stało się inaczej... 

A na dodatek: wraz z upadkiem powstania Szymona bar Kochby Żydzi stracili cały Wielki Sanhedryn z ostatnim Rosz la-Hakhamim „Zwierzchnikiem Mędrców”, rabbim ben Akibą (50-145), wybitnym tannaitą,, będącym jakby pierwszym i zarazem najistotniejszym redaktorem Miszny i halachy midraszowej. Wraz z jego śmiercią, mimo iż Sanhedryn niby formalnie istniał aż do IV wieku po Chr., to rzeczywistej władzy już nie posiadał. 


Świątynia w Jerozolimie.

Jak się uważa, wraz ze śmiercią Szymona, źródła pradawnej mądrości zostały zasypane. Przed oczami ludzkimi zakryte zostało to, co najważniejsze. I chociaż tannaici, którzy żyli jeszcze w późniejszym okresie, aż do ostatniego z nich Jehudy ha Nasi (170-200) mieli sporą wiedzę, to jednakowoż nie dorównywali „Zwierzchnikowi Mędrców”, po którego śmierci, wedle tradycji, zapomniano, jak się prawidłowo wymawia imię Boże... Jedyne co od tego czasu wiadomo na pewno, to to, iż składa się ono z czterech liter: יהוה – JHWH – określanych przez Greków jako Τετραγράμματον – Tetragrammaton i pod taką nazwą znanych na Zachodzie, ale ponieważ zapis hebrajski nie zawiera samogłosek, jakie jest jego prawdziwe brzmienie – nikt od tamtej pory już nie wie. Forma Jahwe, Jehowa, to tylko przypuszczenia. I od tamtego czasu mędrcy żydowscy bez ustanku szukają „zaginionego słowa”, nad którym rozsnuł się mrok tajemnicy... 

Imię Boże – po części przez szacunek, a po części z nazbyt rygorystycznego przestrzegania przykazania, iżby nie wymawiać tegoż Imienia Bożego nadaremno, było tylko raz w roku wypowiadane bez świadków przez Arcykapłana w najtajniejszym miejscu Świątyni Jerozolimskiej, zwanym Święte Świętych. A gdy w synagogach czytano teksty biblijne, w których owo Imię występowało (z wyjątkiem dwóch ksiąg – Estery i Pieśni nad Pieśniami), zastępowano je określeniami Adonai (Pan), El, Eloah (Bóg), Hakadosh baruch hu (Niech będzie święty i błogosławiony), HaShem (Imię). Prócz tego używano około piętnastu epitetów na określenie Stwórcy, ale brzmienie Jego imienia przepadło na zawsze... 

Ostatni z legalnych arcykapłanów żydowskich Pinchas ben Samuel, potomek kapłana Sadoka, wybrany w drodze losowania, który nie należał jednak do żadnego z tzw. rodów arcykapłańskich, był zwykłym prostym wiejskim robotnikiem, kamieniarzem, który nie miał pojęcia o kulcie świątynnym, a sprawując go, ubrany w szaty arcykapłańskie, czynił to, co mu podpowiadali asystujący przy obrzędach. I można powątpiewać, by znał on Imię Boga, a jeśli nawet to po nim już arcykapłanów nie było. Eleazar HaModa’i, potomek Machabeuszy i wuj Szymona bar Kochby, mianowany przez tego ostatniego na stanowisko arcykapłana, był nim tylko z nazwy, świątynia bowiem nie istniała, a zatem i on, podobnie jak Pinchas ben Samuel, nie mógł wymawiać Imienia Boga. Pierwszy, bo z nieuctwa go nie znał, a do Świętego Świętych wejść mógł tylko on sam, bez suflera, który i tak zresztą nie mógłby owego Imienia podpowiedzieć, a drugi choćby i znał Imię Boże, to wymówić go nie mógł, ponieważ poza Świętym Świętych nie było to dozwolone, a Świętego Świętych nie było... Tak więc – wraz ze śmiercią Jehudy ha Nasi istotnie poszło Ono w zapomnienie...

(fragment przygotowywanej książki)

Andrzej Sarwa