sobota, 15 września 2018

LEGENDY SANDOMIERSKIE (26) - Ojciec Wojciech Horoneusz, dominikanin

Ojciec Wojciech Horoneusz, dominikanin

W dzisiejszych czasach „nauki, postępu i zdrowego krytycyzmu” postać Szatana – upadłego cherubina, który nakłonił do buntu przeciwko Stwórcy ogromną liczbę duchów – czystych aniołów, które to duchy przeistoczyły się w demony – jest albo przemilczana, albo wykpiwana, albo wręcz określana jako „średniowieczny zabobon i mit”.

Tymczasem Szatan i złe duchy istnieją, czego dowodzą niezbicie słowa samego Jezusa zapisane na kartach Ewangelii czy opisy wyrzucania przez Niego demonów z ludzi opętanych. Jeśli zatem trafiają się ludzie, dowodzący, iż Szatan jako byt osobowy, czysty duch, obdarzony rozumem i wolną wolą, nie istnieje, nie tylko sprzeciwiają się wierze chrześcijańskiej, ale wręcz zarzucają kłamstwo samemu Jezusowi Chrystusowi!


El Greco (1541-1614), Św. Dominik (Wikimedia Commons).

Także i Sandomierz miał taką postać – świątobliwego dominikanina, który razów diabelskich nierzadko doświadczał. Na temat jego życia niezbyt wiele wiadomo. Znalazłem tylko – ot, krótką informację, zanotowaną na kartach XVIII-wiecznego dzieła. Ponieważ nie chcę niczego zmyślać ani dodawać, notatka owa zaś jest bardzo zwięzła, pozwolę sobie przytoczyć ją w całości:

„Pobożny zakonnik i kapłan Wojciech Horoneusz, tak z grecka nazwany, urodził się w Nowej Górze, trzy mile od Krakowa. W młodości nauką wypolerowany wstąpił do Zakonu Kaznodziejskiego św. Dominika, w którym w doskonałości zakonnej, jako i w wysokich umiejętnościach chwalebnie postąpił, a pracując długo w podawaniu innym swej nauki, Doktorem św. Teologii został. Mąż był doskonały we wszystkich cnotach i zachowaniu praw zakonnych, że przeto Ojciec Generał Dominikański uznał go godniejszym nad innych, aby szczepił i utrzymywał ścisłą regułę tegoż Zakonu. Więc w klasztorach przez wiele lat przeorem był stanowiony, którymi on świątobliwie i roztropnie rządził, będąc wzorem pobożności. Będąc przełożonym w sandomierskim klasztorze, mięsa przez wiele lat nie jadał i inne wszelkie umartwienia ciała czynił. A jako on sprzeciwiał się swym anielskim życiem piekłu, gdy długo trwał na modlitwie niejeden raz bywał bity przez zawistnych szatanów, aż do utraty sił i mocy. Wreszcie chorobą od Boga nawiedzony, zasnął szczęśliwie w Panu i swego czystego ducha oddał R.P. 1614, w Sandomierzu w kościele św. Jakuba pochowany, na chwałę Najwyższego Pana zastępów. Amen”. (X. Florian Jaroszewicz, Matka Świętych Polska..., Kraków 1767, s. 96).


© Andrzej Juliusz Sarwa 2018



Książkę w wersji papierowej można kupić tutaj:


Książkę w wersji elektronicznej (epub, mobi) można kupić tutaj: