Ku Zaświatom
Początek życia wiecznego pogrążony jest w bezruchu, martwocie i ciszy, a przecież wtedy odbywa się coś niesłychanie ważnego – sąd częściowy1, który ma miejsce zaraz po śmierci fizycznej. I tą kwestią zajmiemy się niżej.
Hieronymus Bosch (1450-1516), Ku Zaświatom..., źródło Wkimedia Commons
Z chwilą pogrzebania ciała zmarłego człowieka, wszystko, co było ważne z punktu widzenia doczesności – skończyło się. Jednocześnie jednak i śmierć i mogiła stały się bramą wiodącą ku nieśmiertelności. Oczywiście pewność życia wiecznego jest negowana przez osoby niewierzące, dla których śmierć ciała jest jednoznaczna z całkowitym i ostatecznym unicestwieniem ludzkiej istoty. Gdy więc Cerkiew głosi prawdę o życiu wiecznym, owe osoby pytają: „Ale skąd wiadomo, że istnieje życie po śmierci? Czy powrócił ktoś stamtąd, aby o tym opowiedzieć?” Na tak postawione pytanie wszyscy wierzący w Boga Stwórcę świata i człowieka, wszyscy wierzący w to, iż autorzy Ewangelii spisywali jej słowa pod natchnieniem Ducha Świętego, mogą odrzec razem ze św. Janem Złotoustym: „Rzeczywiście, z umarłych nikt nie powrócił, ale Bóg, który ponad wszystko zasługuje na wiarę, obwieścił nam to”.2
W istocie Pan Bóg już w czasach starotestamentowych odkrył przed nami, że po śmierci fizycznej ciała ludzkie...
„...gdy im oddech odbierzesz, marnieją i powracają do swojego prochu”. (Ps 104 (103), 29 BT)
bo:
„...wszelkie ciało zginie i człowiek w pył się obróci”. (Hi 34, 15 BT)
Dusza natomiast powróci do Boga, który:
„...ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą”. (Rdz 2, 7 BT)
Ta mająca ogromne znaczenie prawda została przepięknie wyrażona w Księdze Koheleta3:
„...i wróci się proch do ziemi, tak jak nią był, a duch powróci do Boga, który go dał”. (Koh, 12, 7 BT)
W takim razie sama logika nam podpowiada, że jeżeli dusza oddzieli się od ciała, rozpadnie się ono na poszczególne elementy, pierwiastki, z którego zostało zbudowane, ale dusza – jako niezłożona, a zatem niemogąca podlegać rozkładowi – winna po śmierci trwać nadal.4
Wiara w życie pozagrobowe, gdzie odbiera się nagrodę lub jest się karanym, wyznawana jest przez prawosławnych chrześcijan od samego początku. Na przykład św. Eudoksjusz, męczennik, żyjący na przełomie III i IV wieku, straszony różnymi rodzajami tortur, wierząc w życie po śmierci, tak mężnie odpowiedział swojemu oprawcy:
„– Nie przeraża mnie ogień, którym mi grozisz. Boję się ognia piekielnego, czekającego niepokornych odstępców od Chrystusa. A jeśli użyjesz przeciwko mnie miecza, stanie się on kluczem do Królestwa Bożego. Ujrzę tam światło wiekuiste i dostąpię wiecznej szczęśliwości. (...) więc nie pokłonię się bogom uczynionym ręką ludzką”.5
Tak więc dusza nie zostaje unicestwiona w rezultacie śmierci ciała, lecz oddziela się od niego i oddala do Wieczności. Śmierć bowiem nie jest niczym innym jak początkiem przyszłego, nigdy niekończącego się życia (w innej postaci, w innej formie w innym miejscu).6
Jednakże wiele osób może powiedzieć: „No dobrze, wierzę w życie wieczne, ale gdzie podziewa się dusza ludzka po śmierci? W jaki sposób ona egzystuje w oczekiwaniu powszechnego zmartwychwstania ciał i powtórnego przyjścia Jezusa Chrystusa?”
Nie należy się dziwić takim pytaniom, wszak dotyczą one kwestii najistotniejszej: „Umrę – i co dalej?...”.
Stawianie takich pytań nie jest charakterystyczne wyłącznie dla ludzi żyjących w obecnej dobie, ale zadawano je zawsze. Ciekawość rzeczy przyszłych, tego, co dopiero ma nadejść, nie była obca nawet samym Apostołom, czyli osobom stojącym najbliżej Jezusa. Toteż pytali Go oni między innymi o to kiedy nadejdzie czas końca świata i Jego powrotu na Ziemię w chwale. Mamy te pytania odnotowane na kartach Nowego Testamentu jak choćby między innymi u św. Mateusza:
„A gdy siedział na Górze Oliwnej, podeszli do Niego uczniowie i pytali na osobności: «Powiedz nam, kiedy to nastąpi i jaki będzie znak Twego przyjścia i końca świata?».” (Mt 24, 3 BT)
A więc i Apostołowie i uczniowie byli ciekawi, taką zwyczajną ludzką ciekawością. I chyba jeszcze wówczas – przed dniem Pięćdziesiątnicy – mimo iż byli już świadkami cudu Zmartwychwstania Jezusa, nie końca rozumieli Boski plan zbawienia.
Wszakże co innego zwykła ludzka ciekawość, a co innego przemożna chęć pojęcia przy pomocy swego niedoskonałego rozumu tego wszystkiego, co mgłą tajemnicy osłonił przed nami Stwórca. Dlatego też wszystkie próby przeniknięcia sekretów życia pozagrobowego nieodmiennie wiedzie nas na manowce, ku błędom i zamieszaniu. Niezdrowa ciekawość bowiem nie doprowadzi nas nigdzie indziej, jak tylko wprost w pułapkę zastawioną przez ojca kłamstwa, Szatana i jego demony.7 Tej drogi zatem powinniśmy unikać.
Ale chociaż Pan Bóg zakrył przed naszymi oczami wiele z rzeczywistości życia pozagrobowego, to przecież nie pozostawił nas w zupełnej niewiedzy tego, co dzieje się z duszą, gdy oddzieli się ona od ciała. Teraz zatem postaram się w miarę jasno zaprezentować tę wiedzę o pośmiertnym losie duszy ludzkiej, jaką przekazuje nam Cerkiew Prawosławna.
Zanim jednak przejdę do owej kwestii, muszę wspomnieć, że wielkim świętym czasem uchylano nieco rąbka tajemnicy i odsłaniano nieco z tego, co się dzieje w zaświatach po śmierci człowieka. Dowodem na to może być widzenie, jakiego doświadczył św. Antoni Wielki:
„Pewnego razu prowadził św. Antoni z przybyłymi braćmi rozmowę o stanie duszy po śmierci i o tym, gdzie będzie miejsce ich pobytu.
Najbliższej nocy wzywa go ktoś z góry, wołając: Wstań, wyjdź i popatrz. Św. Antoni wychodzi (albowiem wiedział, Kto mu rozkazywał) i wzniósłszy wzrok, spostrzega jakiegoś olbrzyma, potwornego i strasznego, który głową dotykał obłoków, a obok którego z ziemi wzlatywały jakieś opierzone istoty, z których jednym olbrzym zagradzał drogę, a inne przelatywały przezeń i minąwszy go, bez kłopotów wznosiły się do góry. W ślad za tymi ostatnimi olbrzym zgrzytał zębami, a z pierwszych się cieszył.
I niewidzialny głos rzecze na to: – Antoni! pomnij, coś ujrzał. – Wówczas otworzył się jego umysł i zrozumiał on, że to jest odejście dusz z ziemi, a ten olbrzym jest to odwieczny nasz wróg szatan, który zatrzymuje gnuśnych i poddających się jego podszeptom i wzbrania im iść dalej, a gorliwych i nieposłusznych mu zatrzymać nie może, ci więc przechodzą przez niego, w górę ponad nim. Widzenie owo św. Antoni przyjął jako napomnienie dla siebie i zaczął z jeszcze większą uwagą przykładać się do zmagań w walce ze wszystkim, co wrogie. W tym też celu (...) opowiadał innym o tym widzeniu.
Abba8 Kronios mówi, że św. Antoni pewnego razu opowiadał o tym widzeniu na wielkim zebraniu. Przy tym dodaje, że św. Antoni przed tym widzeniem modlił się cały rok, aby zostało mu ujawnione, co dzieje się z duszami prawych i grzeszników. Zebrani dowiedzieli się od świętego, że olbrzym miał ręce rozpostarte po niebie, a pod nim leżało ogniste jezioro, wielkie jak morze, do którego spadały dusze ludzkie zatrzymane jego ręką”.9
Andrzej Juliusz Sarwa
______________________________________
1.Kościół rzymskokatolicki nazywa go „sądem szczegółowym”, który w przeciwieństwie do sądu częściowego zaraz po śmierci ciała rozstrzyga raz na zawsze o tym, czy dany człowiek został zbawiony, czy też potępiony.
2.Н. Василидис, Таинство смерти..., s. 375.
3.Czyli w Księdze Eklezjastesa.
4.Н. Василидис, Таинство смерти..., s. 376.
5.Żywoty świętych. Księga pierwsza. Wrzesień, Lublin 1996, s. 99.
6.Н. Василидис, Таинство смерти..., s. 377.
7.Tamże, s. 378.
8.Ojciec.
9.Żywot i pouczenia Św. Antoniego..., s. 25-26.
© Andrzej Juliusz Sarwa 2018
Książkę w wersji papierowej można kupić
w Polsce:
za granicą:
Książkę w wersji elektronicznej (epub, mobi) można kupić tutaj: