Widzenie św. Brygidy
„Widziałam miejsce ciemne, straszne i przepaść ognistą, a nad nią duszę, jakoby obleczoną ciałem... Straszne płomienie z głębiny wznosiły się ku niej i paliły ją z taką mocą, że pory jej ciała zdawały się być otwartymi żyłami, z których tryskał ogień... I słyszałam duszę wołającą pięć razy: Biada!... Biada mi, żem tak mało kochała Pana Boga, chociaż łaskami Jego hojnie obdarzona byłam!... Biada mi! żem się nie bała sprawiedliwości Jego! Biada mi! żem szukała haniebnych rozkoszy ciała! Biada mi! żem pragnęła bogactwa, zaszczytów i chwały! Biada mi! żem słuchała ciebie Szatanie, któryś prowadził mnie do złego. -Natenczas anioł rzekł do mnie: Przepaść ta jest piekłem, kto w nią wejdzie, nigdy Boga nie ogląda. Nad tą przepaścią jest miejsce największych mąk czyśćcowych. - Dusza, którą widzisz, cierpi upalenie ognia pożerającego... zasmucona jest ciemnością... wielce poniżona i zawstydzona i przerażona jest widokiem szatanów - a jednak w tych wszystkich mękach jest pocieszona wspomnieniem swoich dobrych uczynków. - Jest drugie miejsce oczyszczenia, gdzie męki są mniejsze. Dusze tam pozostające, podobne są do słabych, powoli odzyskujących siły i piękność. - Nareszcie jest trzecie miejsce, wyższe nad tym, czyściec duchowy, gdzie dusze cierpią tylko straszną mękę tęsknoty za Bogiem.”
( O czyśćcu i duszach czyśćcowych, [w:] „Głosy Katolickie”, 1901. s. 8-9)
Czyściec, "Godzinki Królowej Bony" (ok. 1628),
domena publiczna, źródło: Wikimedia Commons
Objawienie w Zamora
„W klasztorze dominikańskim, w Hiszpanii, pokazał się jednemu z Ojców Dominikanów przyjaciel jego, zakonnik św. Franciszka, cały ogniem gorejący, mówiąc mu: „że jest zbawiony z miłosierdzia Bożego, lecz cierpi wiele w czyśćcu za mnóstwo drobnych uchybień, za które nie żałował za życia. Nic na świecie, dodał, nie może ci dać pojęcia tej strasznej męki!” I wtedy położył na stole rękę i natychmiast głęboki znak został wypalony, jakby od żelaza rozpalonego. Stół ten zachowano na pamiątkę i dotąd go pokazują.”
(O czyśćcu i duszach..., s. 9)
Widzenie o. Hipolita Scealvo
„W życiu świątobliwego o. Hipolita Scealvo, z zakonu OO. Kapucynów, czytamy, że miał wielkie nabożeństwo za dusze czyśćcowe i między innymi co dzień o świcie odmawiał officium za zmarłych. Gdy tak dnia jednego modlił się w chórze za dusze jednego z nowicjuszy, tej nocy zmarłego, ten objawił mu się w jaskrawych ognistych płomieniach, i mówił mu, że z polecenia Bożego przychodzi wyznać swoją winę i prosić o pokutę, którą o. Scealvo, jako przełożony jego, ma mu naznaczyć. O. Scealvo bez namysłu wyznaczył mu pokutę do prymy, tj. do pierwszej modlitwy, którą bracia zakonni rano w chórze odmawiają. - Na to słyszy głos tej duszy czyśćcowej: „O serce bez litości, o ojcze bez miłosierdzia nad cierpiącym synem. Czyż można taką dać pokutę za małą winę? Czyliż nie wiesz, jak straszne są męki ognia czyśćcowego? O pokuto bez miłosierdzia!” - Ojciec Scealvo struchlał cały!... Wpadł na pomysł... i w tej chwili biegnie do dzwonka i zwołuje zakonników do kościoła, opowiada im swoje widzenie, i każe zaraz odmawiać prymę... Przez 20 lat, które żył, nie mógł zapomnieć tego zdarzenia, i często je w swoich kazaniach opowiadał.”
(O czyśćcu i duszach..., s. 9 -10)
O zjawieniu się Anny Potockiej
W klasztorze PP Benedyktynek w Przemyślu ukazywała się po kilkakroć razy jednej zakonnicy dusza Anny Potockiej, żony Salezego Potockiego z Krystynopola. - Ostatnią razą w obecności komisji Biskupiej (...) i na dowód prawdy wypaliła jej na ręce ogniem krzyż. (...) Obszerny opis tego wraz z aktami komisji Biskupiej czytałem w kronice OO. Bazylianów w Krystynopolu, gdzie ciało Potockiej spoczywa.”
(O czyśćcu i duszach..., s. 10-11)
Pokutujący Benedyktyn
„W opactwie OO. Benedyktynów w Latrobe, w Ameryce, ukazywał się od 18 września r. 1859 jeden zmarły Benedyktyn przez 2 miesiące, i powiedział w obecności drugiego jeszcze brata, że od 77 lat cierpi w czyśćcu za to, że nie odprawił siedmiu Mszy obowiązkowych, i prosił o tychże odprawienie. X. Opat Wimmer ogłosił to w gazetach.”
(O czyśćcu i duszach..., s. 11)
Objawienie się hr. Łosiowej
„W Brzuchowicach koło Przemyślan, pokazała się dusza 19 lipca 1750 roku w jasny dzień Heleny z Cetnerów hr. Łosiowej, zmarłej 26 maja tegoż roku, prosząc o ratunek i na dowód prawdy wypaliła ślad ręki na stole. Syn jej hr. Józef Łoś dał ten stół z obszernym opisem na marmurowej tablicy do kościoła parafialnego w Przemyślanach, gdzie do dziś dnia się znajduje.”
(O czyśćcu i duszach..., s. 10)
Objawienie się Teresy Giotti
„Roku 1859 w klasztorze PP. Franciszkanek we Foligno, koło Asyżu, ukazała się dusza zmarłej zakonnicy Teresy Giotti, następczyni swej na urzędzie, Annie Felicji - cała w ogniu, i wypaliła, na dowód prawdy, na drzwiach ślad swej ręki. Powiedziała, że straszne męki cierpi i że skazana jest na 40 lat czyśćca za niektóre drobne wykroczenia przeciw ubóstwu zakonnemu, i za to, że nie równym sercem kochała swe siostry zakonne. Powiedziała, że przychodzi z polecenia miłosierdzia Boskiego prosić o pomoc i ratunek. Po kilku dniach, gdy wiele modlitw i uczynków pokutnych, zwłaszcza Mszy św. za nią ofiarowano, pokazała się ponownie - dziękując za pomoc i oświadczając, że jest z czyśćca wybawioną i że idzie do nieba. Z polecenia ks. Biskupa z Foligno i zarządu miasta otworzono jej grób, wyjęto ciało z grobu i przyłożono rękę zmarłej do wypalonego śladu w drzwiach i przekazano, że ślad wypalony najzupełniej odpowiadał drobnej ręce zmarłej zakonnicy. Drzwi z wypalonym śladem zachowują się po dziś dzień w kościele. X. Biskup Segur widział na własne oczy te drzwi i ślad ręki w nich wypalony i opisał to zdarzenie obszernie w swym dziełku: »Jest piekło«.”
(O czyśćcu i duszach..., s. 11-12)
Zjawienie się Antoniego Korso
Świątobliwy brat Korso, zakonu św. Franciszka, którego dla jego świątobliwego życia nazywano powszechnie aniołem ziemskim, po śmierci nie poszedł prosto do nieba, ale za pozwoleniem Bożym okazał się infirmarzowi klasztornemu bardzo smutny. Ten ochłonąwszy ze strachu - zawołał: „Cóż to? brat Antoni w czyśćcu? Mniemałem, żeś już w chwale niebieskiej?... I cóż cierpisz?...”
- Ach, odpowie tenże, cierpię straszną mękę tęsknoty za Bogiem, bo jeszcze do oglądania Jego nie jestem przypuszczony, I choćbym cierpiał wszystkie cielesne katusze piekła znośniejszym by mi były, niźli ten ogień, który mnie pali i dręczy...
- Jest to srogi głód, niszczące pragnienie, od którego dusza usycha i kona, i skonać nie może. Nikt ze śmiertelnych tej strasznej męczarni pojąć nie zdoła. Módl się za mną i poleć mnie modlitwom wszystkich braci. Dopomóżcie mi do połączenia się z Bogiem! Dajcież mi Boga!... Ach! dajcie mi Boga mego!”
(O czyśćcu i duszach..., s. 24-25)
Pokutująca Francuska
„W pewnym klasztorze we Francji, r. 1863, jedna z zakonnic wychodząc z celi, ujrzała wielką światłość i usłyszała, że ktoś ją woła po imieniu. Bardzo strwożona z razu nic nie odpowiedziała - potem widząc przed sobą postać ludzką - więcej ośmielona, zapytała się zjawiska, kto jest i czego potrzebuje. - „Jestem siostrą twoją Zofią... pamiętasz, jak ci wczoraj mówiono żeś podobna do siostry Zofii, zmarłej 7 lat, a tyś mnie w duchu prosiła o przyczynę za sobą, jeżeli jestem w niebie, a jeślim zatrzymana w czyśćcu, ofiarowałaś za mnie odpusty następnego dnia. Za ten czyn miłości P. Bóg pozwala mi prosić cię o wsparcie, którego bardzo potrzebuję. Ach! módl się za mnie i proś przełożonej, żeby mnie zaleciła modłom zgromadzenia, abym co prędzej Boga oglądać mogła.” - Po kilku dniach zakonnica ta słyszy znów wołanie - i widzi światłość dokoła, a dusza znów prosiła o pomoc: aby ze swej tęsknicy zwolnioną była, dodając, że wprawdzie odprawiono za nią wszystko, co reguła zakonna na siostry zmarłe naznacza, ale teraz nikt już na nią nie pamięta. - „Jeśli uczynicie mi miłosierdzie, przez całą wieczność będę wam wdzięczna.” Odprawiono więc za nią różne modlitwy i ofiarowano wiele Mszy św. i Komunii św. Od tego czasu zakonnica ta siostrę Zofię, jakby we mgle ustawicznie widziała przy sobie. Im więcej się modlono, tym zjawisko stawało się jaśniejszym i wyraźniejszym. - Trzy inne zakonnice widziały również tę duszę przed jej ostatecznym wybawieniem. Nareszcie po kilku tygodniach, ukazała się ostatni raz jaśniejąca blaskiem chwały - jako idąca już do nieba.”
(O czyśćcu i duszach..., s. 25-26)
Wizja św. Gertrudy
„Świętej Gertrudzie pokazała się po śmierci dusza jednej bardzo (...) świątobliwej zakonnicy, mówiąc, że jest zatrzymana w czyśćcu za to, że w ostatniej chorobie zbytnich ulg i pociech szukała.”
(O czyśćcu i duszach..., s. 30)
Objawienie bł. Weroniki
„U Bollandystów czytamy w życiu bł. Weroniki, iż miała od Boga objawione straszne męki czyśćcowe dusz zakonnych za małe nieposłuszeństwa, za niedbalstwa w odprawianiu ćwiczeń duchowych, za lekkie szemranie itd. Po tym widzeniu, cała smutkiem zdjęta i wielką boleścią i przerażeniem, poczęła wołać płaczliwym głosem: „Ach! ach! co za straszne męki dziś widziałam, co za straszne katusze!” To mówiąc popadła w wielką gorączkę i na dowód prawdy na całym jej ciele pokazały się znaki, wielkości dłoni, jakby płomienie ogniste.”
(O czyśćcu i duszach..., s. 30-31)
Zjawienie się br. Konstantyna
„Brat Konstantyn, zakonu OO. Kapucynów, mąż świętości życia i słynący cudami za życia i po śmierci, pokazał się w kilka dni po swej śmierci jednemu z kapłanów tegoż zakonu. A gdy od niego zapytany o drugim życiu, odpowiedział: „Ach! bracie, jak straszne są sądy Pańskie! Całkiem różne od sądów ludzkich i mniemań! Co się żyjącym zdawało cnotą, od Pana Boga, który wszystko sprawiedliwie mierzy - często osądzone jest jako za występek! Ja wprawdzie z miłosierdzia Boskiego dostąpiłem zbawienia, ale 3 dni byłem w czyśćcu, które mi się zdawały, prawdę ci mówię - jakby 3 tysiące lat - a to za niektóre błędy, których za życia anim za wykroczenie uważał.”
(O czyśćcu i duszach..., s. 32-33)
O niezwykłym przeżyciu księcia Lubomirskiego
„Książę Lubomirski, jak sam o tym opowiadał, napisał książkę przeciw nieśmiertelności duszy i miał ją już oddać do druku... gdy przechadzając się po swym ogrodzie, spotkał łzami zalaną wieśniaczkę, która do nóg mu się rzuciła i ze łzami go prosiła o jałmużnę na pogrzeb i na Mszę św. za duszę swego męża, dopiero co zmarłego - dodając, że on może w czyśćcu ratunku potrzebuje - a ona biedna nie może ani jednej Mszy św. zamówić. - Książę, choć w nieśmiertelność duszy nie wierzył - ale jakoś zmiękł - i od niechcenia dał jej sztukę złota... W 5 dni potem, gdy książę w swym pokoju odczytywał swój bezbożny rękopis, ujrzał przed sobą stojącego wieśniaka, który mu rzekł: -„Przychodzę ci, książę, podziękować za twą jałmużnę. Jestem mężem tej ubogiej kobiety, która cię przed kilkoma dniami prosiła o jałmużnę na Mszę św. za mą duszę... Uczyniłeś jej i mnie miłosierdzie, Pan Bóg pozwolił mi przyjść ci podziękować.” To rzekłszy znikł - a książę do głębi przerażony i przejęty - nawrócił się i swój rękopis spalił i odtąd był przykładem cnót chrześcijańskich i uczynków miłosierdzia.”
(O czyśćcu i duszach..., s. 43)
Andrzej Sarwa