Piszczele
Jest w Sandomierzu na Starym Mieście parów obszerny, dziś cały porosły drzewami, gdzie po najazdach tatarskich ocalali mieszkańcy składali ciała pobitych, warstwa po warstwie, aż się nieomal zapełnił, a potem przysypali je żółtą sandomierską ziemią, urodzajnym lessem, aby w tej zbiorowej mogile czekali zmartwychwstania w Dniu Ostatnim, w Dniu Ostatecznego Sądu.
Mijały lata i stulecia, powoli w niepamięć iść poczęło miejsce pochówku pomordowanych, śród drzew i krzewów wyrosłych na ich kościach dzieci jęły urządzać zabawy i harce, aż oto po wielkiej ulewie zapadła się ziemia odsłaniając niezliczone ludzkie kości. Ludzkie piszczele. Zatem nazwano ów parów Piszczele i takąż samą nazwę nadano rosnącemu w pobliżu dzikiemu parkowi...
Chociaż... chociaż, czy tak było naprawdę?...
Oto bowiem w osiemnastowiecznym Dekrecie Komisji Boni Ordinis mianem „Podwale i Piszczele” określa się jedną z dzielnic miasta – tę właśnie, na terenie której ów opisany wyżej park i wąwóz się znajdują...
Na zdjęciach u góry - sandomierskie Piszczele...
© Andrzej Juliusz Sarwa 2018
Książkę w wersji papierowej można kupić tutaj:
Książkę w wersji elektronicznej (epub, mobi) można kupić tutaj: