piątek, 14 września 2018

SANDOMIERZ NIESAMOWITY (1) - O Mariackim Stoku...

O Mariackim Stoku, demonicznej owieczce i kościele, który się zapadł pod ziemię


Pierwszą z zamieszczonych tu opowieści będzie pewna tradycja ludowa, która swoimi korzeniami sięga zapewne czasów pradawnych, czasów, kiedy w Sandomierzu nie wyznawano jeszcze chrześcijaństwa, a kłaniano się starym bogom, czczono święte gaje, góry, pagórki i źródła...


Autor nieznany, XIX wiek (Wikimedia Commons)

W okolicy dzisiejszej ulicy Krakowskiej prowadzącej od strony sandomierskiego Wzgórza Zamkowego w kierunku Salve Reginy i dalej hen, na Kraków, istniał niegdyś tzw. Mariacki Stok, zwany też niekiedy źródłem mariackim, ponieważ staropolski wyraz stok znaczył niegdyś nie tylko górskie zbocze ale też strumień, potok, źródło. A było to źródło bardzo obfite i o wyjątkowo smacznej wodzie. W XX wieku nawet zbudowano na nim ujęcie, które zasilało miejski wodociąg. Ze źródłem tym, czy może raczej z okolicą owego źródła, związane są dwie niezwykle interesujące legendy. Pierwsza opowiada o jakimś nieznanym nam dziś z tytułu kościele, który się zapadł pod ziemię, druga o ukazującej się demonicznej owieczce. 

Na temat owego tajemniczego kościoła można znaleźć taką oto pisaną wzmiankę:

„Jedno z podań sandomierskich chce mieć jakiś kościół przy Stoku Mariackim, kościół, którzy wrzekomo miał się nie tak znów bardzo dawno zapaść w ziemię, gdyż są jeszcze ludzie, których dziadowie mieli widzieć krzyż wieży, tego zapadającego się kościoła. To coś korci człeka, aby połączyć ów podaniowy kościół z kościołem, o którym wspomina opis Sandomierza, dokonany bodaj przez burmistrza Plagowskiego w r. 1820, a gdzie powiada, że Sandomierz miał dwa drewniane kościoły nad Wisłą (...). Wiemy, że nad Wisłą stał kościół św. Hieronima, lecz ów drugi kościół z opisu Plagowskiego? Przecież autor opisu nie wyssał go z palca, a jeśli podał taką rzecz, to chyba na podstawie jakichś danych”.1

Natomiast na temat demonicznej owieczki dotychczas nic nie napisano. To, co wiem na ten temat, pochodzi z opowiadania mojej babci, Katarzyny Jagiełło (z domu Łukawska), urodzonej w roku 1883, a zmarłej w roku 1965, która całe życie przemieszkała w Sandomierzu. Otóż mówiła mi ona, że przechodząc obok Mariackiego Stoku, należy się mieć na baczności i najlepiej jest wtedy odmawiać Pod Twoją obronę, często bowiem w tym miejscu można się natknąć na małą owieczkę, która wygląda na zagubioną, a zachowuje się tak, jakby prosiła przechodzącego o pomoc. Jeśli się więc tę owieczkę spotka, należy czym prędzej się z tego miejsca oddalić, nie zwracając na nią uwagi i modlić się gorąco. Zdarzyło się bowiem, iż pewien mężczyzna, idąc z Sandomierza do Andruszkowic, nie bacząc na przechodzące z pokolenia na pokolenie ostrzeżenia, nad owieczką się ulitował, wziął ją na ręce z myślą, że zaniesie ją do domu i otoczy opieką. Tymczasem, gdy już uszedł spory kęs drogi, owieczka jęła się zmieniać w jakąś demoniczną istotę. Najpierw oczy się jej rozjarzyły przerażająco, a później rzuciwszy mu się do szyi, próbowała udusić niosącego ją mężczyznę. Ten z trudem wielkim, głośno wzywając na pomoc Najświętszą Panienkę, uwolnił się od demona i gdy przerażony dobiegł do domu, opowiedział o tym, co go spotkało.

Powyższa historia znana była w Sandomierzu i opowiadana przez starsze osoby jeszcze w latach sześćdziesiątych XX wieku. Ja ją słyszałem nie raz z ust babci, a potwierdzały jej prawdziwość jej równie wiekowe koleżanki.

__________________________

1Roman Koseła, Ile świątyń miał Sandomierz w przeciągu wieków?, „Kronika Diecezji Sandomierskiej”, Lipiec-Sierpień 1935, R. XXVIII. 19.



© Andrzej Juliusz Sarwa 2018



Książkę w wersji papierowej można kupić tutaj:


Książkę w wersji elektronicznej (epub, mobi) można kupić tutaj: